Vermilion, numer 1, dzień 631

Day 631, 12:44 Published in Poland Poland by Vesemir

Dzień 631, obudziłem się pełen niepokoju, trwa wielka wojna, w której od dłuższego
czasu przegrywamy. Wczoraj broniłem wraz z moim oddziałem POG hiszpańskiego regionu Asturias. Jest to ponoć ostatni region ze złożami żelaza w całym sojusz EDEN. Na pewno wiem tylko tyle, że jest to ogromna bitwa. Wczoraj w czasie akcji dwóch kolegów z oddziału zagubiło się na polu bitwy, dotąd ich nie odnaleziono. Spodziewamy się najgorszego.


Po śniadaniu wybrałem się do kwatery głównej POG. Cisza i spokój, większość ludzi jeszcze spała. Jedynie dowódcy wymienili kilka słów o strategii na dzisiejsze starcie. Usiadłem, nasypałem na stolik tabakę, zrobiłem kreskę i wciągnąłem. Czasami myślę, że tylko tyle mam z życia. W drugim kącie baraku najważniejszy dowódca Sadix urządzał właśnie konkurs. W pomieszczeniu śmierdziało stęchlizną. Wyszedłem do pracy, pracuje przy wydobyciu żelaza dla mojego oddziału.


Po pracy od razu na front, nadal trwała walka o Asturias. Dowódcy zaczęli rozdawać amunicję jakości Q3 godzinę przed akcją. W okopach jak zawsze trwały rozmowy, dzisiaj było wyjątkowo, mnóstwo ludzi stawiło się na wezwanie. Zrobił się tłok. Ostatnie odliczanie, krzyk dowódcy i ruszyliśmy. Sytuacja była nieciekawa, po obu stronach konfliktu szalały tanki strzelając i raniąc wszystko co stawało im na drodze. Postrzeliłem kilku ludzi w tym chyba 2 Węgrów i Francuza. Wyparliśmy wrogów na rozległe tereny Administration center, a potem City. Tutaj odbyła się kilku minutowa wymiana ognia, wrogowie coraz bardziej spychali nas na tyły regionu. Wszędzie szalały kule i wybuchały pociski tanków. Ludzie krzyczeli do siebie prosząc o amunicję oraz broń. W tym hałasie próbowałem dosłyszeć głos mojego dowódcy, lecz bezskutecznie. Walki toczyły się teraz na obrzeżach Administration center, próbowaliśmy przepchnąć żołnierzy PEACE do tyłu. Siły wyrównały się, wciąż nie wiadomo było czy uda się nam zatrzymać napierające oddziały. Szalałem, biegłem strzelając do każdego napotkanego wroga, przepełniła mnie adrenalina, byłem wściekły. Dostrzegłem Mixliardera, rozkazał wycofywać się. Posłusznie pobiegłem w stronę grupy. Wycofaliśmy się powoli. Opuściliśmy tereny bitwy.


Poszedłem do szpitala, opatrzyłem rany i polepszyłem samopoczucie.
Miałem dość tego dnia, mimo to musiałem iść poćwiczyć na siłowni i strzelnicy. Do domu wróciłem późnym wieczorem. Przeglądnąłem skrzynkę pocztową oraz e-mail. Dostałem kilka zamówień na broń. Kumpel ostrzegł mnie że psy węszą i trzeba uważać. Otworzyłem butelkę, nalałem, zrobiłem kreskę...