Rewolucje w eRepublik

Day 865, 11:46 Published in Poland Poland by ValGaav_the_great

[img]http://interversum.blox.pl/resource/gazeta_vala.JPG[/img]

Bardzo ucieszyła mnie wieść, że admini w końcu zdecydowali się wprowadzić niektóre z proponowanych przeze mnie zmian. Nieco starsi gracze pamiętają zapewne mój artykuł sprzed dziesięciu miesięcy – zapowiadałem w nim, co prawa, wiele więcej niż nam do tej pory w insiderach obiecano (zwłaszcza państwotwórstwo mojego autorskiego pomysłu zawsze pozostanie bliskie memu sercu), ale sam fakt rozwoju gry nastraja pozytywnie. To, że zapowiadane zmiany wyglądają niemal dokładnie tak jakby ktoś w końcu przedłożył adminom, co napisałem w arcie, a oni mądrze pokiwali głowami i ochoczo przyklasnęli, może być dziełem przypadku, ale na własny użytek będę twierdził inaczej.

[img]http://wiki.erepublik.com/images/2/27/Screen_shot_2010-03-16_at_15.48.45.JPG[/img]

Zmiany, mam nadzieję, przyczynią się do przełamania impasu w jakim znalazł się eświat. Teoretycznie wiele się tu zmienia, co jednak zabawne, podczas mojej kilkumiesięcznej absencji największą zmianą, jaką zauważyłem jest to, że nic się nie zmieniło. Wszystko jest tak jak przed rokiem, czasem tylko więcej i ładniej. Petryfikacja gry w obecnej formie może sprzyjać dwóm rzeczom: oswojeniu z nią graczy i przywiązania ich do kilku kliknięć dziennie, oraz – w dalszej perspektywie – zanudzeniu ich na śmierć.

Gdy zaczynałem grę byłem w lekkim szoku powodowanym potęgą Rumunii. Dranie mieli wszystko, żołnierzy, ludzi, kawał Europy, pół Azji i wielką ofensywę. Wymiatali bardziej niż Polska w tej chwili. Zawsze jednak istnieje jakieś mocarstwo, czasem kilka, co najważniejsze jednak: odwiecznie istniały i istnieć będą Atlantis oraz Peace.

Wiele godzin spędziłem z Jeylem (tym od „walnę se impicza”; możecie mi wierzyć, od kuchni sprawa wyglądała zupełnie inaczej niż ją później odmalowano w mediach) na rozmowach o grze i jej możliwościach. Od początku twierdziłem, że podział na dwa wielkie bloki wrogich państw, tak bardzo zimnowojenny, jest mi podły, znajduję go przykrym i grać mi się odechciewa, gdy o nim pomyślę. eRepublik mogło się wtedy (rok temu, nie dalej jak tydzień wstecz obchodziłem eurodziny) wydawać bardziej statyczne, oszczędniejsze w wydarzenia, animozje, przyjaźnie i wojny. Jedno czego było więcej to PTO. Poza tym jednak świat dzielił konflikt dwóch sojuszy. Ten dobry, czyli tutejsze NATO – Atlantis, oraz ten zły, nieco słabszy, ale odwiecznie lepiej zgrany i zorganizowany – Peace (fonacja nie była tu bez znaczenia, „pis” nierzadko przyrównywano do pewnej partii z RL).



Dzisiaj mapa egobby (w końcu także samej gry) wygląda o wiele bardziej kolorowo, gdy włączymy „sojusze”, zmiany są jednak bardziej z rodzaju tych kosmetycznych. Najlepszy przykła😛 USA. Zawsze mówiono, że to kolos na glinianych nogach. Nigdy nie można było się przewidzieć czy amerykańskie społeczeństwo nie strzeli focha, nie wywinie jakiegoś numeru, czy czego tam tylko. Nie twierdzę, że faktycznie tak było, ale taka panowała opinia. Poniekąd przez to, a poniekąd przez najzabawniejszy kraj eświata – Juniora – Atlantis się rozpadło. Rumunia upadła, Indonezja i Węgry podzieliły między siebie świat, a my ze Szwedami zaatakowaliśmy Niemców. To był koniec sojuszu.

Był to też piękny czas, gdy podbijaliśmy zachodniego sąsiada, przynajmniej do czasu aż Węgry stwierdziły po raz n-ty (zapewniając przy tym o swojej serdecznej przyjaźni, szabli oraz szklance), że słusznie by było zabrać nam wszystko, co zdobyliśmy i pokazać, gdzie nasze miejsce.

Państwa anglosaskie wraz z Hiszpanią utworzyły minisojusz Fortis, z którego wszyscy – jak się później okazało słusznie – stroili sobie żarty. Tymczasem w Europie powstał Eden. Sojusz, który miał być zgrany, silny i tak fajny, jak żaden przed nim i żaden po nim. Oczywiście stał się Atlantisem, pomniejszonym o Anglię i Niemcy. Z czasem Peace przekształcił się w nazwany, z wielką przewrotnością i znakomitym wyczuciem ironii, Phoenixem.

Przedwczoraj zaś czytam artykuł Hobbita o tym, że jak już pozbędziemy się USA to stworzymy nowy, lepszy sojusz. Przecież tak właśnie powstał Eden. Różnica polega na tym, że Polska nie była wtedy tak potężna, powinniśmy się jednak spodziewać, że jak wcześniej Rumunia, Węgry czy Indonezja nie miały sobie równych, tak i nam wyrosną w końcu godni przeciwnicy, być może silniejsi od nas.

Pod tym względem nic się nie zmienia, jedynie dekoracje. Ale jakie one są!
Gdzie nie spojrzę widzę teraz organizacje wojskowe, każdy do jakiejś należy. Patrzę na siebie i ja też już przecież do jednej należę. Oczywiście do POGu, bo ten jest najlepszy.
Czytam artykuły i widzę piękna ornamęta, misterne zdobienia graficzne, grupy wojskowe mają coraz wymyślniejsze avatary. Wszystko jest ładniejsze i fajniejsze niż przed rokiem, ale w ogólnym ujęciu niemal takie samo.

Dlatego cieszę się na nadchodzące zmiany.

[img]http://wiki.erepublik.com/images/d/d3/Screen_shot_2010-03-16_at_15.49.36.JPG[/img]

eRepublik jak w soczewce skupia obraz narodów i ukazuje je takimi jakimi są, przynajmniej na tyle na ile ów obraz faktycznie może być ujęty w spójnej formie. Nie sposób, rzecz jasna, uniknąć uogólnień, ale bez nich nie można zbudować żadnego spójnego modelu o tak wielu zmiennych. Zawsze fascynował mnie aspekt socjologiczny gry, czemu dałem wyraz w pierwszym artykule mojego autorstwa. Tekst, o dziwo, przeszedł próbę czasu obronną ręką, nadal uważam, że zawiera kilka trafnych spostrzeżeń i dość mało niezręczności językowych, jeśli wziąć pod uwagę brak redakcji oraz pośpiech pisania wymuszany przez eświat.

I tu właśnie zauważam największą (jedyną?) zmianę – w graczach, w nas samych, naszej mentalności. Piszę konkretnie o Polakach. W Wojnie polsko-niemieckiej… pisałem o Polakach podczas konfliktu z Niemcami, dzisiaj widzę nas innymi ludźmi, pozbawionymi wcześniejszych kompleksów. Być może nie zwracam uwagi na infantylność niektórych graczy, być może to czas nas zmienił, ale chyba nabraliśmy dystansu, zarówno do bicia wroga po kasku, jak i do wyborów w kraju. Wiemy czego się spodziewać, flame’y znamy na pamięć. Trochę, jak w życiu.

Albo to może tylko ja nas tak czytam. Może gdybyśmy bili akurat Niemców to znowu byśmy się mentalnie onanizowali i śmiali z pokonanych?
__________________________________

W następnym artykule, o ile ten spotka się choćby ze znikomym zainteresowaniem, chciałbym przybliżyć historię Polski w eświecie. I obiecuję. Będzie krócej.


[img]http://interversum.blox.pl/resource/valgaav_mode.JPG[/img]