Dzienniki kapitana Klossa [Part 1]

Day 583, 03:02 Published in Poland Poland by Hans Kloss

..............Hans jest zmęczony, bardzo zmęczony. Nastawił wodę na herbatę, usiadł na taborecie i odpalił papierosa. Wraz z dymem przyszły wspomnienia:
.............„pożoga, wszędzie krew i zniszczenie, uciekam i widzę, że imperium którego dotychczas byłem obywatelem pada. Gdzie nasza potężna flota ? Gdzie setki pancerników, okrętów wojennych i lekkich myśliwców ? Gdzie czasy dobrobytu i rozkwitu imperium ? To minęło. Byłem jeszcze młody, niedoświadczony. Chciałem wrócić na macierzystą planetę i zasmakować normalnego życia. Udało mi się załapać incognito na statek lecący na Ziemię i mimo ciężkich warunków (ach te spanie między workami z mąką) udało mi się dotrzeć na planetę. Po powrocie wiele się zmieniło. Jak wielkie było moje zdziwienie, że Polska nie istnieje ! Po 195 latach od odzyskania niepodległości w roku 1918 Polski znowu nie ma na mapie. Postanowiłem walczyć, organizować ruch oporu. Tutaj przyszło pierwsze rozczarowanie i refleksja, że tak naprawdę to nic nie mogę. W pojedynkę nie mam wpływu na nic. Mój pojedynczy byt nie ma żadnego sensu.
..............Pierwsza praca – zaczynałem od prostych robót w firmie przemysłu spożywczego. Na czym konkretnie polegała moja praca ? Pakowałem chleb do samochodów. Praca słabo płatna ale u Polaka i pozwalająca mi na zakup podstawowych produktów potrzebnych do życia. Po pierwszym przepracowanym dniu kupiłem sobie gazetę by rozeznać się dokładniej w sytuacji panującej w Szwecji. Zdziwił mnie brak wojen, walk, idealny spokój na świecie. Jak tak może być, że Polacy nie podrywają się do buntu ? Odpowiedź znalazłem na następnej stronie na której wielkimi literami wybity był tytuł artykułu: „Konwencja nowojorska zabrania jakichkolwiek zrywów niepodległościowych ale trwają pracę nad jej zmianą”. Boże, kto słucha konwencji. No ale dobra, postanowiłem w międzyczasie zająć się własną firmą. W tamtych czasach skołować złoto – to nie był problem. Parę lewych interesów i 25 gold jak byk stoi na koncie. Porwany w wir wielkiej finansjery założyłem firmę produkujący domy. Nisko wykwalifikowana kadra pracowników i moje umiejętności powodowały, że jakość wytwarzanych przeze mnie produktów była niska, zalatywało tandetą. Ale był zbyt, więc firma jako tako prosperowała. Po miesiącu, czy dwóch mojego pobytu w Szwecji doszły mnie słuchy o wielkim wydarzeniu zapowiadanym od długiego czasu, początkowa moja myśl o otwarciu nowej Biedronki w mieście szybko została rozwiana. Mieli wprowadzić jakieś V1 i znowu miały być możliwe powstania ! Tym V1 się nie przejąłem i radosny zacząłem robić inwestycje aby uzbroić się na tą radosną chwilę. Mijały dni, mijały tygodnie, mój entuzjazm opadał a powstania jak nie było, tak i nie ma. Co jest, myślę sobie. Napisałem wtedy oficjalny list do prezydenta Polski na emigracji, Popolo, kiedy mogę oczekiwać powstania. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź, następnego dnia rozpoczęło się powstanie o Małopolskę. Napawała mnie duma, że to moje oficjalne pismo, zmusiło władze do rozpoczęcia walk.”

Hans zaczął się trząść i chichotać. Gdy się już uspokoił odpalił następnego papierosa i wrócił do wspomnień.

..............”Ta mina kiedy okazało się, że list został zwrócony do nadawcy z powodu braku znaczka pocztowego – bezcenna. Rozpoczęły się walki, poczułem smak krwi. Posmakował mi. Po trzydniowych walkach udało się oswobodzić Małopolskę. Kiedy następne powstanie ? Nikt nie wiedział. Jako, że pieniędzy mi raczej nie brakowało postanowiłem być wędrownym zabijaką, wspomagać uciśnionych, obalać wrogie mocarstwa. Kolejne zdziwienie – strasznie małe obrażenia zadaje. Co jest ? Aha, już wiem – to pewnie dlatego, że nie trenowałem siły, żeby się nie przemęczać. To mi uzmysłowiło jak wiele jeszcze muszę się nauczyć. Później nadchodzi nie pamięć. Wszystko mi się zlewa w jedno, pierwsza obrona West Siberian Region przed atakiem Rumunów, akcje w Hiszpanii, atak na Francję. Stare dzieje. W międzyczasie poznałem Mixliardera. Dziwny był to człowiek, jednak zaprzyjaźniliśmy się, tak to chyba można nazwać. Zaprosił mnie do POG, wszystko było dla mnie nowe. Broń za darmo, nic nie trzeba robić, tylko latać i zabijać ! To było coś dla mnie.” Gwizdek czajnika wyrwał Hansa z zadumy. Nalał wodę do swojego ulubionego kubka, zamieszał 2 razy łyżką, i wrócił do rozmyślań ….

CDN