Asekuracyjna mentalność

Day 1,116, 02:34 Published in Poland Poland by Sorojov
Na wstępie chciałbym się ze wszystkimi przywitać. Wróciłem z długich wakacji spowodowanych wprowadzeniem V2 i całkowitym zepsuciem klimatu gry. Pewnie mnie już nikt nie pamięta, trudno jest odnaleźć starych znajomych z PRC i Stronnictwa Narodowego niemniej jednak powrót ułatwiła mi życzliwa atmosfera na IRC'u i ludzie z PSF. Dziękuję za pomoc!

Przejdę teraz do meritum artykułu. "Złoty okres" mojej gry w eRepublik przypada na wielki babyboom w historii naszego kraju jak i pewnie całego eŚwiata. Wymazaliśmy wtedy Niemców, byliśmy niezaprzeczalnie najmocniejszym krajem w eRepublik. Zbudowaliśmy armię, będącą w stanie pokonać w pojedynkę nie jedną koalicję. Organizacje jak Armia Królewska pomimo, że skupiały młodych, słabych i niedoświadczonych graczy dzięki ilości żołnierzy były w stanie zadać znaczący damage. Artykuły pojawiały się jeden za drugim, trudno było nadążyć z czytaniem (choć większa połowa i tak była spamem). Każdy rozkaz MON'u był votowany do TOP 1 na International. W dwóch słowach - byliśmy potęgą.

No właśnie... byliśmy? Zdecydowanie nie. Nadal jesteśmy! Przez czas mojej nieobecności stała się rzecz nieunikniona. Wielu graczy odeszło, ci, którzy zostali rozwinęli swoje postacie i są filarem naszej obronności. Cały babyboom przeszedł weryfikację, zostali ludzie najwytrwalsi. I bardzo dobrze. Tworzymy obecnie zgraną, mocną grupę, będącą w stanie osiągnąć każdy cel.

Skoro więc posiadamy tak doskonałych żołnierzy i strategów dlaczego nie jesteśmy głównym agresorem w naszym regionie? Większość osób rozpoczynających grę w eRepublik widzi Polskę będącą najważniejszym krajem w eŚwiecie, państwem z którym każdy, czy tego chce, czy nie musi się liczyć. A co mamy teraz? Opłaty za wypożyczenie regionu od Słowacji... Jestem przekonany, że Polskę stać na zbrojne przejęcie niejednego takiego regionu. Nie możemy prowadzić polityki asekuracyjnej. Nie możemy być dla każdego idealnym sojusznikiem. Najpierw liczy się nasz interes później krajów ościennych. Jeśli ktoś nie zgadza się z tym, niech popatrzy na historię naszego kraju w realnym świecie. Doskonale tok mojego myślenia oddaje Machiavelli w "Księciu":

"Rodzi się z tego pytanie: czy lepiej jest budzić miłość niż strach, czy strach niż miłość.
Odpowiem, że chciałoby się i jednej, i drugiej rzeczy, lecz ponieważ trudno połączyć je, więc
gdy jednej ma brakować, o wiele bezpieczniej budzić strach niż miłość."


Na pytanie jaka powinna być ePolska każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Ja naszą eOjczyznę widzę jako kraj twardy, który bez wahania odpowie militarnie na wszelkie zaczepki, ale i lojalny dla swoich najbliższych i najmocniejszych sojuszników. Nie można ze wszystkimi żyć w zgodzie i doskonałych stosunkach. Lepiej zacieśnić stosunki z kilkoma mocnymi krajami, a reszta, jestem o tym przekonany, będzie nam towarzyszyć widząc w ePolsce szansę (niezapewnienie!) utrzymania swojej suwerenności.

Chciałbym przy tym zaznaczyć, że daleko mi do nacjonalistycznego nurtu. Nie chcę nikomu narzucać "polskości", siłą nawracać na slogan "Bóg, Honor, Ojczyzna". Jednak czasem warto zastanowić się jakie wartości są dla nas najważniejsze. Mamy powody do dumu tak w eRepublik jak i realnym świecie, więc... dlaczego nie jesteśmy ludźmi dumnymi z tego kim jesteśmy? Doceniajmy swój kraj i swoje dziedzictwo jak Brytyjczycy, Niemcy, czy Rosjanie!