Moja historia czyli od zera do 17 levela

Day 763, 12:57 Published in Poland Slovakia by Majkel87

Pierwszych kilka dni to poznawanie Nowego Świata. Praca, trening, walka o utrzymanie wellnessu, czytanie prasy aby lepiej orientować w eświecie. No i oczekiwanie na odblokowanie kolejnych opcji, głównie na możliwość walki. Pierwsza walka, pierwsza satysfakcja.

Po jakimś czasie przechodzi kryzys. Praca, trening, walka na gołe pieści, bo na pistolety nie stać. Co teraz? Emigracja! Witaj eGrecjo! Może praca w kopalni lekka nie jest, ale nieźle płatna. Ale i tu rozczarowanie: broń znacznie droższa niż w eojczyźnie, a znajomych brak aby przysłali paczkę z pukawkami. W końcu decyzja: wracam! W ePolsce praca w budownictwie dobrze płatna, ale od wyższego skilla. Co robić? Boliwia! Ciepło, góry, praca przy budowie drewnianych chatek nie najgorsza, nawet nieźle płatna i wystarczy skill 0. Ale tęskno za ojczyzną...

W końcu skill 3 osiągnięty, wracam. W ePolsce czeka już na mnie praca przy budowie podwarszawskich willi. Teraz wygląda już to całkiem nieźle, ale czegoś brak...

Polityka? Firma? To nie dla mnie. Wojsko, oto do co mnie kręci w tej grze. Ale jakoś tak samemu smutno i nudno. Aż pewnego dnia czytam: ”PKI rekrutuje”. Polskie Korpusy Inwazyjne... Siła 5+... Wymagań co skilla brak... Brzmi ciekawie, no to piszemy PM. Jest i odpowiedź i zaproszenie na forum. Wbijam!
Zaglądam na forum, dział: Spis członków. Dopisuję się do listy i za jakiś czas widzę swój nick w Plutonie drugim, drużynie czwartej. Dowódca: Kumbulus, stopień: generał.

Wchodzę w kolejny dział, potem następny i następny. No to już chyba mniej więcej wiem o co chodzi.
Kilka dni później niespodzianka, na forum czekają na nas świeżutkie avatary z naszymi nickami. Takie same, ale każdy inny. Czas na walkę. Fight, Fight, Fight, Fight i spojrzenie na battlefield. Migają avatary: DuCh113, zubrzyk, Reffan, Rilam, Pyrek i inni a wśród nich ja. Duma!

Bum, eWęgry atakują eSłowację! Bić eWęgra! Ataaak! … Uff.... Szybkie spojrzenie na wellness-> 30... nie jest dobrze. Sprawdzam stan kiesy, tam też zaczyna świecić pustkami. U reszty towarzyszy podobnie. Ale to nieważne, PKI dzielnie walczyło o odbicie Central Slovakia. I co najważniejsze, udało się!

Potem przyszły walki w kolejnych regionach, w końcu nastał względny spokój, aż do następnego wybuchu: Peru! Wchodzę na IRCa, a tam ekipa już pakuje się do wylotu. Ja jednak z niepokojem patrzyłem na to co działo się w eFinlandii. Twardzi i dzielni Finowie walczyli ze zjednoczonymi siłami Rosyjsko-Łotewskimi. Pomyślałem: trzeba pomóc! Spakowałem podręczny plecak, kupiłem zapas pukawek q1 i ruszyłem w drogę. W wojnie udział wziąłem, kilku rusków do dziś drży na dźwięk mojego nicku... Finowie zaś przyjęli mnie bardzo ciepło, zaraz po przylocie dostałem dobrze płatną pracę przy budowie igloo.

Kiedy sytuacja w eFinlandii sę uspokoiła, znów spakowałem swój plecak, wziąłem w dłoń podręczne uzi i ruszyłem w świat. Kierunek: epolskie kolonie w ePeru. Mój pobyt nie trwał tam długo, gdyż stało się to na co wszyscy od dawna czekali. ePolska atakuje eNiemcy! Bij eNiemca, na eBerlin, na eBerlin!

Kilka dni walk, mnóstwo wydanego golda i PLN, ale 3 regiony zdobyte, eBerlin zdobyty.
Co potem? Baby Boom! 12 tys-> 16tys->20 tys_...30tys ePolaków!!!

ePolska rośnie w siłę, ale trzeba jakoś poradzić sobie z tak wielkim napływem nowych graczy. Mając w pamięci jak trudne były moje pierwsze dni decyduję się pomóc. Dzięki mojemu małemu biznesowi udało się zarobić trochę golda, można więc cześć przeznaczyć na chlebek dla młodych.

Ciach! Art napisany, no to publikujmy! Bum! Moja mała skrzynka pocztowa została zasypana listami od młodych graczy żądnych chleba i igrzysk. Jako, że igrzyska zaserwował im nasz prezydent, ja mogłem mogłem zająć się tym pierwszym.

Niespodzianka! Pan Czosnek przesyła mi gold! Po chwili dostaję wiadomość: "Chciałem się jakoś przysłużyć społeczeństwu. Myślę, że ten gold może się przydać". Jasne, że się przyda! Kupiłem broń i rozdałem.

Dziś druga część akcji, w sumie rozdałem 99 chlebków! Takich akcji jest dużo, więc młodzi ePolacy widzą wsparcie z każdej strony. Mam nadzieję,że kiedy się dorobią pomogą następnym.

A co ze mną? Pracuję trenuję, prowadzę mój mały biznes oraz działam aktywnie w mojej małej, kameralnej grupie militarnej PKI. Za wiele nie robię, ale staram się dbać o siłę i rozwój naszej eojczyzny.