Krajobraz po bitwie

Day 941, 03:34 Published in Poland USA by Ariakis

I cześć po raz kolejny!

Z góry uprzedzam, że nie zamierzam popadać w melancholijny nastrój ani drzeć na sobie szat, czy iść do kąta. Ani również odpowiadać na zaczepki jakie pojawiają się w prasie, czy oskarżać kogokolwiek.

Decyzję o odpuszczeniu Rhone Alps i ataku na Liaoning podjęto nie bez wątpliwości i nie bez oszacowania na ile uda się nam zbić mur przed zmianą dnia. Ciężko też mówić by decyzja była narzucana lub pochopna. Zaryzykowaliśmy w konkretnym celu i cel ten następnie próbowaliśmy zrealizować.

Jak to już w życiu bywa z ryzykiem wiąże się szansa na zysk i szansa na stratę. My przegraliśmy. I bynajmniej nie chcę powiedzieć, że przegraliśmy, bo zrobiliśmy za mało. czy to pod względem funduszy czy siły ludzkiej.

Co jest dla mnie istotne to poświęcenie z jakim Polacy walczyli w Aquitaine, Rhone Apls i w Liaoning. Ilość obrażeń jaka została zadana jest imponująca i bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że zrobiliście tyle ile było możliwe, by przyczynić się do zwycięstwa. I za to wam dziękuję!

Przegraliśmy wszystko co mogliśmy przegrać - oddane Rhone Alps, przetankowana Akwitania, przedłużająca się dogrywka w Liaoning, gdzie z jednej strony stały oddziały i tanki nie mogące walczyć z powodu działania serwera, a po drugiej stronie 1800 osób online. Nie udało się w Vojvodinie, ani Sindh.

Cóż - sępy zwiastujące klęskę od samego początku mogą już przybierać pawie pióra. Macie oficjalne przyzwolenie. Propagowania defetyzmu od początku nie pochwalam i pochwalać nie będę. Nie zamierzam też chować się w kącie ani łamać. To porażka - bolesna, ale tylko porażka. Trzeba iść dalej, tak jak w życiu. Polska jako kraj i jako sojusznik w ciągu ostatnich dwóch dni zrobiła wiele i jest w stanie zrobić jeszcze więcej. A nasza historia - zarówno ta erepublikańska, jak i rzeczywista świadczy o tym, że w krytycznych momentach potrafimy zrobić bardzo wiele.

To po prostu leży w naszej naturze - w sytuacjach kryzysowych zbieramy się w sobie i nie poddajemy. Przynajmniej ja nie zamierzam się poddać. Nie ważne ile razy miałbym upaść to będę wstawał. I chciałbym abyście Wy również nie poddawali się w tym ciężkim dla ePolski dniu. Nie ma sensu rozpaczać, marudzić, czy kończyć bo nie wyszło - to jest za nami. Teraz trzeba iść do przodu.

I na koniec cóż - chciałbym przeprosić. Pisałem wcześniej, że zrobiliście naprawdę wiele. Czy mogę to samo powiedzieć o sobie? Nie wiem - nie mi to oceniać. Jako prezydent największego kraju eRepublik jestem odpowiedzialny za działania ePolski. W gruncie rzeczy dopiero po rozliczeniu wszystkiego i analizie sytuacji będę wiedział, czy gdzieś po drodze nie popełniłem błędu lub czy mogłem zrobić coś jeszcze, by zwycięstwo zostało osiągnięte.

Także przepraszam - zarówno Polaków, którzy wypruwali się na frontach, jak i Hiszpanów, którzy stracili dwa regiony high. I Chorwatów, którzy po raz kolejny odpalili wrogie MPP, dla sojuszu. To my w HQ podjęliśmy ryzyko i to my przegraliśmy.

Na koniec chciałbym jeszcze raz podziękować WSZYSTKIM (niezależnie od kraju) cywilom, żołnierzom, tankom - ludziom, którzy wierzyli i walczyli w tych trzech bitwach. Byliście tam i to się liczy.

Dziś ponieśliśmy porażkę - nie pierwszy i nie ostatni pewnie raz. Ale w życiu już tak bywa, że w końcu wstaje nowy dzień - w którym niestała fortuna zmienia stronę, której sprzyja. Wczoraj i dziś nie sprzyjała nam, a jutro...