Kongres? A komu to potrzebne?
maxi1994
Kolejny kadencja kongresu zbliża się ku końcowi. Zastanawiając się nad tym, czy pojawił się tam jakikolwiek progres (hehehe), wszedłem kiedyś z ciekawości na PCE, przejrzałem kilka działów i przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl:
Tak, tak: poziom kongresu woła o pomstę do nieba. Pewnie Ameryki nie odkryłem, ale ostatnio niektórzy jego członkowie osiągnęli dno i dalej pikują. Czy ten organ, w teorii drugi najważniejszy po rządzie (a niektórzy uważają, że nawet równy - sic!), powinien zajmować się takimi błahostkami jak usunięcie jakiegoś denerwującego kongresmena z życia publicznego albo aby obrzucano się tam błotem? Nie wiem jak Wy, ale ja osobiście uważam, że nie.
Zachowanie kongresu od dawna pozostawia sporo do życzenia. Sam byłem tam kilka razy i po ostatniej "przygodzie" przyrzekłem sobie, że już więcej tam się nie pojawię i słowa na razie dotrzymuję. Myślałem, że wtedy to, co widziałem (gorącym tematem była wtedy m.in. dyskusja na temat PCA), było apogeum niekompetentności i kretynizmu tejże instytucji. Niestety, myliłem się.
Kadencja styczeń - luty przyniosła kolejne dowody na to, że jest źle. Pojawił się nowy Marszałek Kongresu, który zdecydował się na wydanie rozporządzenia o powadze stanowiska kongresmena. Artykuł ten miał być niejako etosem prawdziwego członka kongresu. Moim zdaniem miało to na celu po prostu pogrążyć m.in. kakawkę (nick w grze: kawa_89), który swoim chamskim zachowaniem sprawiał marszałkowi mnóstwo kłopotów. Naprawdę nie dziwię się tej irytacji, gdyż kakawka nie jednej osobie napsuł krwi. Jest to bardzo trudny przypadek osobowiści. Wracając do sedna: rozporządzenie bardzo szybko uchylono, ale w UoFK znalazł się punkt, na który zainteresowany ukaraniem marszałek mógł się powołać, a następnie uargumentować swój wniosek masą dowodów. I tak oto nasz kongres zadecydował o wysokości kary dla kakawki.
Tak na marginesie: w trzech z czterech zaproponowanych kar znajduje się następujący zapis:
- zakaz wystawiania na listach wyborczych do Kongresu przez partie top 5 do 20 miejsca na liście przez okres [tutaj pojawia się zaproponowana długość]
Wniosek o ukaranie kawy to nie jedyne miejsce, gdzie pada taki pomysł. Taka kara pojawia się w prawie każdej tego typu debacie. Pytanie: jak bardzo jest ona skuteczna? Kongres nie jest w stanie tego wyegzekwować. Co więcej: temat ten był już wałkowany przy okazji kary dla Geralda i wtedy większość uznała, że tego typu zapis jest... absurdalny. Widocznie brak logiki w takiej karze nie przeszkadza temu, by dalej brnąć w ten nonsens. Ważne, że niektórzy dopięli swego. Już niedługo w kongresie zobaczymy samych aniołków eliminując recydywistów takich jak kakawka. Szlachetny cel, ale nie do zrealizowania. Same metody (jeszcze) obecnego MK przypominają mi pomysły Romana Giertycha z mundurkami, które miały zbawić polską edukację i zlikwidować wszelaką patologię w szkołach, co nie do końca się udało. Tak samo nie uda się to obecnemu marszałkowi, któremu zapewne wydaje się, że przyczyną spadek prestiżu roli kongresu spowodowany jest brakiem kultury u niektórych członków. To ma minimalny wpływ, a sam kongres traci w oczach właśnie przez takie zabawy. Kongres zamiast wychowywać (recydywiści zawsze będą, w końcu to internet; należy ich po prostu ignorować i się nie przejmować) powinien zająć się poważnymi problemami, które od wieków czekają na swoje 5 minut.
Przykład? Chore ustawy. Obecnie ulubionym zajęciem naszych kongresmenów - oczywiście zaraz za karaniem - jest poprawa obowiązującego prawa ograniczająca się z reguły do dodania kilku słów lub przecinka do konkretnego artykułu. Kiedy pojawia się problem z ustawą, np. nie można czegoś zrobić, bo mamy sprzeczność, więc logiczne działania mogą być podstawą do ukarania, zmienia się dany zapis i jest ok. Po pewnym czasie znów kłopot, ale w innym punkcie ustawy, więc robi się to samo. I tak w kółko. Ile to już widziałem poprawek UoFK... Jeżeli mamy spodnie, w których mamy miliony dziur, to albo je wyrzucamy albo wyznaczamy nowe trendy i chodzimy w rozdartych. Czy jest sens cerować je w nieskończoność uwzględniając nawet najmniejszą dziurkę? Raczej nie. Mimo wszystko: legifaszyzm górą. A na horyzoncie nie widać żadnych zmian. Niestety, pewnie nieprędko się takowe pojawią...
Aby myśleć o tworzeniu prawa należy posiadać m.in. elementarną wiedzę na temat niektórych aspektów gry, której większość naszych szanownych kongresmenów nie posiada. Nasza "elita" oburza się, gdy rząd nie pyta się jej o zdanie, ale czy ktoś zastanawiał się, czy w ogóle coś do powiedzenia powinna mieć osoba, która nie ma zielonego pojęcia - na przykład - o polityce zagranicznej? Czy wyobrażacie sobie aby lekarzom pomagali kompletni amatorzy, którzy nie znają nawet budowy komórki? No właśnie, podobnie jest z kongresem. Kongres w obecnej formie jest bezużyteczny. Jak ma pomagać w kreowaniu polityki zagranicznej skoro nie zna nawet podstaw? Ok, ktoś może powiedzieć, że rząd powinien informować kongresmenów na bieżąco. No niby tak, ale to na pewno dla sporej części graczy byłoby za mało. Same fakty nie wystarczą; naszym kongresmenom przydałaby się solidna lekcja historii, czego z wiadomych względów nie mogą dać im członkowie rządu (nie są po to, by ludzi edukować i uświadamiać). Bez poznania tła historycznego i kilkudziesięciu kluczowych faktów trudno wyrobić sobie słuszną opinię na dany temat. Dodatkowo często we współpracy rządu i kongresu brakuje zaufania, co skutkuje zatajeniem bardzo ważnych spraw w obawie przed wyciekiem tych tajnych informacji.
Niestety, niewiedza to nie jedyny problem, z którym boryka się nasz kongres. Jak już wcześniej wspomniałem, pojawia się tam brak logiki, który jest m.in. spowodowany wojną polityczną, chociaż i tutaj można zobaczyć jakieś plusy. Te walki nie są już takie mało rzeczowe jak kiedyś, gdy chodziło o to, by wbić za wszelką cenę szpilę drugiej stronie. Niestety, cały czas widać, że dla niektórych kongres jest miarą ogaru. Tworzenie rankingów na bazie kongresowych danych to pomyłka, a wszystkie formułki typu: "Byłem w kongresie 10 razy, więc się znam" powodują u mnie napady śmiechu (no chyba, że taka osoba była np. w rządzie). Dlaczego? W kongresie niczego nie da się nauczyć, szczególnie w kadencjach okraszonych nutką politycznych utarczek, gdzie pisze się czasem takie bzdury, że głowa mała. Tylko czynna gra może Was czegoś nauczyć, a nie żadne czytanie - często dennych - debat w kongresie. Jeżeli młody graczu masz ambicje - idź na staż do rządu. Do kongresu głównie się idzie po golda i po nic więcej.
A teraz kilka słów do szanownych kongresmenów, byłych, obecnych i przyszłych: jeżeli macie żal o to, że społeczeństwo traktuje kongres jak śmietnik to pamiętajcie, że winna jest większość z Was. Nie zachowujcie się jak święte krowy, nie czujcie się ważniejsi od rządu. Nie dziwcie się, że prestiż tej instytucji drastycznie spadł, kiedy Wy zrobiliście tam cyrk. Proszę Was o trochę pokory, bo z prawdziwego kongresmena większość z Was ma tylko medalik.
Po cichu liczę (pewnie dość naiwnie), że nadejdą lepsze czasy, a nasz kongres będzie reprezentować poziom wyższy niż poziom wody w brodziku. No ale nadzieja matką głupich.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
PS. Ten artykuł nie ma na celu obrażania wszystkich kongresmenów. W kongresie są naprawdę ogarnięte i przydatne osoby, ale niestety to jest nadal mniejszość. Może zdarzyć się sytuacja, że ta większość ich przekrzyczy (co się już zdarzało) i kongres podejmie jako całość absurdalną decyzję. No ale niech żyje demokracja. I SPoland oczywiście (bo tak mi w partii powiedzieli).
Comments
Pole
tak bardzo prawdziwe
Rozwiązać kongres.
No, prawie.
Rozdzielić jasno kompetencje, co robi rząd a co kongo, wypierdzielić w cholerę, spalić, zaorać i posypać solą cały dziennik ustaw. Jak Kartaginę.
Potem zdefiniować proste zasady oparte na zwyczaju jak wygląda robota w kongu. 20 artykułów maks, napisanych przez PRAWNIKÓW. Tak, przez ludzi którzy w RL mają jakieś pojęcie o tych sprawach a nie przez tych imbecylów gdzie ich wiedzy na temat prawa ogranicza się do prawa jazdy. Inaczej wychodzą takie śmieszne niedorozwinięte przepisy, a każdy MK interpretuje sobie to jak chce.
Mało tego, sam wymyśla sobie przepisy (!!!) i potem według nich rządzi (patrz Max Donovan).
Kongres ma prawo głosu jedynie w sprawach ujętych w mechanice gry i nad tym prowadzi dyskusje w kongresie. Ale ofc okrojone, niech rząd rządzi a kongo nad tym czuwa.
-MPP na prośbę CP, ewentualna debata poglądowa wcześniej. Prawie jak teraz, ale nie do konca. Teraz to kongo musi wyrazic zgode, CP tylko daje wskazówki.
-MK to murzyn od zamykania i otwierania głosowań. Żadnych uprawnien z rozporządzeniami, proponowaniem kary itp. Marszałek nic nie znaczy, ale komuś coś odwaliło w główce i co nowy MK to myśli że ma władze i rządzi w kraju. Nie ma takiego wała, trzeba zabrać zabawki bo się robi patologia.
-żadnego karania przez kongo. I tak każdy to olewa a kary nie możecie wyegzekwować.
Jakieś typki mają pozbawić prawa do kongresu osobie bo nie jest kulturalna? Pogieło kogoś? A co wy macie do tego? Kto dał takie prawo? Jaki jest sens? Czy kongres to kółko różańcowe czy może organ odpowiadający za współrządzenie w kraju? Co ma jedno do drugiego?
Jasno rozdzielamy kompetencje. Rząd rządzi, kongo sprawuje ogólną kontrolę, taka rada nadzorcza. Sprawdza i czuwa ale sama nic nie robi.
Podatki, MPP, sojusze, dodruki, wojny, NE, embarga- niech to kongo tylko przyklepuje i tyle. I siedzi cicho a nie miesza się do tego. CP ma wolną ręke. Przeciez to on rzadzi, on ponosi odpowiedzialnosc.
Kongres jedynie wewnątrz, miedzy sobą to ocenia. Nie ma zaufania do rządu, widzi, że CP jednak failuje i mu to nie wychodzi- jest impicz w ręku.
Zamiast się mieszać i próbować robić politykę (chociaż nie ma do tego prawa i de facto tego nie robi) niech już oficjalnie się odsunie i nie robi nic.
Pozostaje siedzenie z boku ze sznurkiem od gilotyny i jasne pokazanie sprawy- ty rządzisz, my sie nie mieszamy. Ale to my trzymamy sznureczek i jak zepsujesz to ścinamy głowę. Kongres nie ma legitymacji do tego aby rządzić.
CP zostaje wybrany bezpośrednio przez ludzi. Oceniają jego plan i dają mu mandat do jego realizacji.
Kongres jest mieszaniną ludzi z przypadku, większe skupisko debilów i nieogarów. Nie mają żadnych planów na rządzenie. W jego skład wchodzi 5-7 partii, a że one jakoś jednego zdania często nie mają, to de facto mamy 40 różnych pomysłów na rządzenie. Rząd ma jeden i taki ludzie wybrali.
Kongo nie ma nawet moralnego prawa i legitymacji ludu aby cokolwiek zrobić. Nie wspominając o relanych uprawnieniach z mechaniki gry.
Zaorać i tyle w temacie.
Rzekłbym raczej "Zburzyć, spalić, zaorać i przysypać solą"
Vote
o/
zavotowane
Kongres w erepie służy zgarnianiu 5g za głosowanie zgodnie z linią rządu oraz puszczanie odpowiednich ustaw na prośbę rządzących (donejt do NBP). Taka jest rola kongresmena w tej grze i jeśli ktoś wywiązuje się z tych 2 obowiązków można go nazwać dobrym kongresmenem.
Jest kilka ustaw przydatnych: o nadawaniu obywatelstw (dzięki czemu zmniejszamy prawdopodobieństwo PTO), o wydatkach na armię, rezerwę. Reszta to pierdololo ludzi, którym zamarzyło się polskie piekiełko znane z RL w grze przeglądarkowej.
Od cenzurowania dostępu do kongresu jest społeczeństwo: gracze sami ustalają, która partia wejdzie do top5 i wystawi swoich kandydatów. Jeśli komuś przeszkadza chamstwo kakawki lub brak ogaru NDeka to niech weźmie poprawkę na to, że są oni godnymi reprezentantami swoich wyborców: chamów i nieogarów.
Polskiemu kongresowi zdecydowanie przydałoby się przewietrzenie ustaw i wywalenie w wieczną niepamięć tych, które zostały ewidentnie uchwalone by dokopać konkurencji lub nieświadomym obywatelom (jak np. zakaz słowa vote w czasie wyborów).
Komentarz do misji.
siewie 😉 Hail TGS \\\\\\\o///////
o7
Powtórzę to, co już piszę od dawna: ustawy do kosza, rozpisać absolutne minimum, o wszystkim niech decyduje debata i głosowanie. Czynnik ludzki w kongresie dokonuje spektakularnych faili, ale nie jestem wcale pewien, czy jest za nie w największym stopniu odpowiedzialny. W mojej ocenie prawdziwą bolączką jest nagromadzenie kolejnych ustaw, nowelizacji, rozporządzeń, swoisty przesyt prawa, w którym kolejne przepisy są niejasne, niekompletne i/lub mogą podlegać niemalże dowolnej interpretacji.
W skrócie, kongresem powinna rządzić paremia "consuetudo pro lege servatur".
Ale ściana.
Vote.
PS. Niedługo będzie to można zorganizować tak, że tylko jedna osoba będzie miała władze, co miesiąc inna, wybrana w jakichś nie-oficjalnie-erepowych wyborach. To byłby ciekawy ustrój. Może jakaś dyktatura republikańska, nie jestem pewien jak to nazwać xD.
a komu a po co
Spoko, niedługo będzie jakaś rewolucja i dyktator przejmie pełną władzę 😛
Dupa!
Cos w tym jest...
x
ó/
xD
daj mi te noc, te jedna noc ♪♪♪♪♪
Kom
.