Political fiction, czyli o tym, co możliwe, a jednak nie istnieje

Day 1,275, 10:42 Published in Poland Poland by Qjon13

Witam

Dawno nic nie pisałem, a to, dlatego, że zajmuje mnie teraz komisja ds. nowelizacji ufoka, prócz tego pewien wpływ na moją „twórczość” mają trwające juwenalia. Ale mniejsza z tym. Do podjęcia tematu pchnęła mnie wypowiedź, smaarka, który stwierdził, że to kongres dzierży największą władzę w erepie. Prawdą to jest. Wszak to kongo uchwala podatki, głosuje NE, MPP i embarga (wymieniam tylko najważniejsze kompetencje). Kongresmeni mogą nie zgodzić się na przelew pieniędzy z CT do NBP i wtedy prezydent może robić, co mu się żywnie podoba. Ale za swoje pieniądze. Wspomnieć należy jeszcze o procedurze impiczmentu prezydenta. Co zaś może zrobić prezydent kongresowi? Odpowiadam: naskoczyć.

Możliwym do wyobrażenia jest, działający w erepie system kanclerski. Odbywałoby się to tak:

Wybory do kongo, 40 miejsc dla równego rachunku. Partia nazwijmy ją przykładowo PWL zdobywa 14 miejsc. Kolejne partie powiedzmy ND i PPP po 13 miejsc. PWL nie znajduje koalicjanta, ND i PPP tworzą koalicję rządową. Dysponując bezwzględną większością głosów wybierają Marszałka Kongresu, (który de facto nie jest marszałkiem, a raczej premierem). Marszałek tworzy rząd, złożony z członków ND, PPP i nielicznych bezpartyjnych fachowców. Inne partie obchodzą się smakiem. Złośliwi i czepialscy zapytają: a co robi prezydent? Nic. Prezydent siedzi cicho i grzecznie słucha Marszalka Kongresu. „Jakże to!” zakrzykną gromkim głosem wyznawcy mechaniki gry. „Wszakże jeno prezydent może zaproponować podpisanie MPP (i nie tylko)”. Już mówię. Prezydent siedzi cicho, bo się boi, że go impiczną. W przestawionym tu modelu, to wybory do kongresu są tymi, które budzą emocje, liczy się to, kto będzie MK, prezio to instytucja w dużej części honorowa bez realnej władzy.

Prezentowany przeze mnie rozkład miejsc w kongo jest mało prawdopodobny, jednak moim zdaniem jest możliwa koalicja złożona z kongresmenów trzech partii, albo dwóch plus kandydaci niezależni. Liczby dobrałem, aby łatwiej zaprezentować moją tezę. Nie znaczy to, że uważam taki system za lepszy od obecnego, chciałem jedynie przestawić możliwość.

Skoro możliwość istnieje to, dlaczego mamy rządy prezydentów. Z trzech powodów:
1. Siła przyzwyczajenia
2. Bałagan w kongresie
3. Słabość partii politycznych

Siła przyzwyczajenia
Wszyscy z dawien dawna wiedzą, że rządzić może tylko prezydent i inne opcje są po prostu „niemożliwe”. Miłośnikom „niemożliwego”, w szczególności suszowi456 i Pryqowi chciałbym zadedykować wypowiedź lorda Kelvina z 1895 r.:
„Maszyny latające cięższe od powietrza są niemożliwe.”
Po prostu. Odmienne systemy są „ nie do pomyślenia”. Wszyscy są przywiązani do tradycji.

Bałagan w kongresie
Rządy powoływane przez obecnych prezydentów mają jasno określone zadania i kryteria odpowiedzialności. No może trochę przesadzam, ale wiadomo, że jak ktoś coś spieprzy to wyleci. MON ma swoją działkę, MSZ swoją, każdy wie, co ma robić. Natomiast kongres miesiącami, nie może dojść do porozumienia w najbardziej elementarnych kwestiach. Na przykład ufok: od niepamiętnych czasów nie był nowelizowany, chociaż niektóre postanowienia są już od dawna nieaktualne. Kongres jest postrzegany w społeczeństwie, jako grupa flejmerów, dbająca o własną popularność. I w sporej części jest to niestety prawda. Dlatego póki, co, przewaga władzy wykonawczej w naszym państwie pozostaje niezagrożona.

Słabość partii politycznych
Wisienka na moim torcie i pierwotne źródło słabości kongresu. Erepowym partiom brakuje jednej zasadniczej cechy, która charakteryzuje ugrupowania z RL. Mianowicie partie z erepa nie mają na celu zdobycia władzy, bo wiedzą, że nawet, jeśli zdecydowanie wygrają wybory, to realnego wpływu na politykę państwa nie uzyskają. Tworzy się błędne koło, nikt nie stara się zdecydowanie wygrać lub stworzyć koalicji, bo nie ma władzy, nie ma władzy, bo nikt nie stara się zdecydowanie wygrać lub stworzyć koalicji. Skutkiem tego jest fakt, że partie w erepie to raczej miejsca do dyskusji i realizacji projektów związanych z polityką luźno albo wcale. Mówię tu o wszelkiego rodzaju akademiach, bojówkach i programach pomocy.

Nie twierdzę, ze to źle. Jednak przyznacie chyba, że te inicjatywy nie mają dużo wspólnego z polityką. Walka między partiami i ewentualne zwycięstwa lub porażki maja znaczenie wyłącznie prestiżowe. Dlatego ND przechwala się, że ostatnio, przez moment miało 1000 członków, a PPP omal nie pękło z dumy, gdy zgarnęło najwięcej miejsc w kongresie. Czy to znaczy, że ND, PPP, PWL lub jakakolwiek inna partia ma największy wpływ, na politykę ePolski? Nie. O wszystkim decyduje bezpośrednio lub przez ministrów Kherehbath.

Zalety obecnego systemu:
1. Ograniczenie flejmu. Wydaje się, ze gorzej być nie może. Ale pomyślcie, co by było, gdyby Mixliarder oprócz flejmowania, zajmował jeszcze jakieś stanowisko związane z realną władzą.

2. Rządy tworzone przez fachowców. Prezydent zawsze bierze sprawdzonych ludzi, niezależnie od tego, z jakiego są ugrupowania, wynika to z jego znacznej autonomii.

3. Prowadzenie polityki w oparciu o realne możliwości i cele, a nie partyjną ideologię.

Wady obecnego systemu:
1. Homogeniczność programów partii politycznych. Wszystkie partie z TOP5 mają w programach to samo, tylko innymi słowami. Niskie podatki, współpraca z ONE, dofy, wspieranie młodych, każdy musi to mieć.

2. Brak rotacji kadr w ministerstwach. Rządy fachowe, ale ciągle są w nich Ci sami ludzie. A nie wierzę, że wśród graczy, nie ma talentów na miarę staruszka czy carbona. Gdyby partie musiały tworzyć rząd w oparciu o własnych członków (jak w prezentowanym przeze mnie modelu), wymuszony zostałyby częstsze zmiany na stanowiskach ministerstw.

3. Nuda. Po prostu. Polityka rozsądna jest nudna. Stąd m. in. nawoływania smaarka do rozbioru ePolski, pod którymi notabene się podpisuję. Wszystko, co było do zdobycia, zdobyliśmy, ciekawie byłoby, więc zacząć od początku. Taką próbą (nieudaną IMO) nowego otwarcia było zawarcie sojuszu z Węgrami i Serbią.

Tyle. Piszcie komenty, ciekawym co Wy o tym myślicie. Ale jeszcze zanim napiszecie zechciejcie spojrzeć.